wtorek, 19 kwietnia 2011

herosi

Serial Heroes opowiada o grupie osób wyjątkowymi obdarzonych zdolnościami - jeden umie czytać w myślach innych osób, natomiast drugi kontrolować czaso-przestrzeń, a trzeci umie latać. W pierwszym odcinku nie wiedzą o sobie nic, ale stopniowo ich losy zaczynają się spotykać.
– serial telewizyjny (tytuł oryginalny: Heroes produkowany i emitowany przez amerykańską telewizję NBC. Serial Heroes opowiada o grupie ośob wyjątkowymi obdarzonych zdolnościami - jeden umie czytać w myślach innych ośob, natomisat drugi kontrolować czaso-przestrzeń, a trzeci umie latać. W pierwszym odcinku postacie.nie wiedzą o sobie nic, ale stopniowo ich losy zaczynają się spotykać.Staje się tak, ponieważ dwie osoby bardzo aktywnie starają się wytropić wszystkich. Jednym z nich jest Mohinder Mohinder Suresh , hinduski genetyk, który chce wyjaśnić zagadkę śmierci swojego ojca, takze genetyka. Okazało się, że jego ojciec przed śmiercią sformułował naukową teorię, która przepowiada pojawianie się osób z nadludzkimi zdolnościami. I zaczął szukał osób potwierdzających przepowiednie jego ojca. Jak się okazało jeden z nich to seryjny morderca i to najprawdopodobniej on zabił jego ojca.Jednak możliwe że, zrobiła to druga osoba tropiąca herosów (Mr. Bennett), biznesmen zatrudniony w firmie handlującej artykułami biurowymi, która tak naprawdę jest przykrywką dla tajemniczej organizacji zajmującej się poszukiwaniem " Nie wiadomo dla kogo pracuje organizacja, czy dla jakiegoś państwa czy może dla terrorystów, ale na pewno lepiej dla będzie jesli odnajdzie ich Mohinder suresh niż Bennett!

Koszmar z ulicy Wiązów I

Film ten jest pierwszym z serii filmów Wesa Cravena z Freddiem Krugerem w tle. Sięgnąłem po „jedynkę”, bo części pierwsze późniejszych „tasiemców” są podejrzewane o „czystość” bądź niezawinioną autentyczność, którą odcinki późniejsze tłumią, zdradzają etc. I choć nie mogę w przypadku tego filmu dokonywać zestawień/porównań z częściami późniejszymi, ponieważ, najzwyczajniej w świecie, ich nie obejrzałem, pomny innych obrazów gatunku kina horroru, pokuszę się „dać głos” w sprawie Koszmaru.Całość oceniam na dostateczny minus, a byłoby jeszcze gorzej, gdyby nie postać bohatera głównego – bo tylko gra Roberta Engulda (Freddiego) nadaje temu filmowi „charakter” ale to dlatego, że nie nadwyrężono zbytecznie jego obecności w licznych scenach morderstw, w których gdyby był się pojawił, niczym szczególnym nie dałby się chyba zapamiętać – bo też w końcu ile „autorskich” sposobów zabijania ludzi kino już opatentowało? (i po co Freddiemu cytować gesty już raz kiedyś – i to znacznie efektowniej – wykonane?). Postąpiono więc roztropnie usuwając postać Freddiego na rzecz niewidzialnej siły mordującej ludzi – stąd też nie widać sylwetki Krugera, gdy jedna z bohaterek (Tina) lewituje pod sufitem; nie widać Freddiego, gdy kochanek Tiny (Rod) obwiesza się na skręconym prześcieradle, a Glenn (w tej roli Johny Deep) zostaje wchłonięty przez łóżko i dokumentnie zmiksowany... Nie znaczy to, niestety, że Freddie pojawia się z rzadka ale tylko w momentach największego napięcia – bez przesady! Tu i ówdzie można byłoby śmiało zwiększyć stopień podniety eksponując Freddiego na nieco dłużej – dać mu coś dłuższego do powiedzenia (bo ujęcie w którym na oczach Tiny Freddie mówiąc: „Patrz!” odcina sobie dwa palce u lewej dłoni, jest po prostu żałosne); warto byłoby drążyć (naprawdę zajmującą) przeszłość zbrodniarza – bo matka Nancy (alkoholiczka zresztą) zrobiła to fatalnie (historię Freddiego, uważam, że „spaliła” opowiadając ją zbyt prędko). Pierwszy raz od bardzo dawna słyszałem nie modulowany – sztucznie nie przetworzony (nie pogłębiony) – głos aktora grającego monstrum – jakby ktoś trzeźwo zauważył, że głos straszny nie musi być wcale zmutowany... Zaskoczył mnie ten brak przesady i zażenowania z tego tytułu (Freddie mówi głosem ludzkim i... dobrze jest! Szkoda tylko, że coś psuje się w „tej sprawie” pod koniec filmu). Poza tym najpierw zdumiał, a potem rozczulił mnie... przekolorowany chód Krugera – Freddie porusza się szybkim krokiem przywodzącym na myśl skradające się postaci z filmów rysunkowych (w czym jest doprawdy uroczy). No i ten „jego” rozbrajający śmiech – ale ja w ogóle lubię śmiech potworów (vide: żywy trup/gnijące zwłoki kobiety z genialnego filmu Kubricka Lśnienie).A kim/czym był/jest Freddie? Był mordercą dzieci (choć film nie rozstrzyga, czy motywem morderstw był czy też nie? motyw seksualny), a po wykonanym na nim samosądzie (spalenia jego chaty z nim w środku), stał się nawiedzającym, głównie też dorastającą młodzież, koszmarem. A propos młodzieży, jestem w konfuzji, gdyż gdyby przeanalizować to, kto pierwszy w tym filmie z powodu Freddiego ginie, doszlibyśmy do wniosku, że są to młodzi ludzie eksperymentujący z... seksem. Najpierw bowiem (a tuż po stosunku płciowym) ginie Tina, zaraz po niej podejrzewany o jej zamordowanie, jej śniady kochanek Rod, a następnie niby dziewiczy ale... oglądający po nocach wybory Nagiej Miss Ameryki Glenn (Johny Deep)... W takim układzie brzemienna w brzytwy prawica Freddiego (on sam w ogóle) uosabiałaby karzącą Dorosłość – Ojca Puryfikatora, który w okoliczności nieobecności rodziców (a to wyjazd rodziców – w przypadku Tiny, a to małżeńska separacja – w przypadku Nancy) w nietypowy (bo krwawy) sposób przywraca status quo „za dobre wynagradzając, a za złe karząc” (bardzo podoba mi się ujęcie, gdy na widok Krugera Tina wrzeszczy „Boże!”, Fred podnosi wtedy prawicę do twarzy i dzwoniąc brzytwami mówi: „To jest Bóg” Jest niemalże regułą, że horrory ocierają się o śmieszność... I temu filmowi nie udało się jej uniknąć. Śmieszy nieco pompatyczna gra matki Nancy – zwłaszcza, gdy matka wita wracającą córkę wychodząc z kuchni w szlafroku i nieco zbyt zamaszyście zapalając papierosa (nie ma córce zbyt wiele mądrego do powiedzenia, toteż można byłoby spuścić z tej sceny nieco powietrza); śmieszy ujęcie „przeklętej” słuchawki telefonu z której wydostaje się język Freddiego; śmieszy scena, w której rozciągają się Freddiemu ręce po to tylko, by raptem jedną z nich (prawą) rysować po murze; śmieszy sen Tiny w którym biegnie bez opamiętania w ucieczce przed Krugerem korytarzami jakiejś kotłowni i... zbytnio nie mając przestrzeni by biec prędko, aktorka symuluje bieg szybki w miejscu (ale my niestety łatwo łapiemy się w tej sztuczce). Poza tym zbyt mało spokoju jest w scenie szpitalnej, gdy lekarz (rozmawiając z matką Nancy), obserwuje maszynę kreślącą szkic przebiegu snu Nancy – trochę ta scena wymuszona, sztuczna a i lekarz nie popisał się wirtuozerią i w trakcie interpretowania wykresu chłop sie ewidentnie męczy! (Ale cała ta szpitalna heca jest „w sumie” przypadkowa, gwizdana, tym bardziej, że „i tak” matka Nancy wie gdzie tkwi źródło problemu córki).Mimo wszystko (zwłaszcza zaś fetyszystów) zachęcam do obejrzenia filmu chociażby przez wzgląd na: dobrze ucharakteryzowanego Engulda – czerwony sweter w zielone pasy – poparzoną twarz no, i ten oldschoolowy filcowy kapelusz! Jak na tamte czasy kiedy ten film powstał efekty i klimat był zaskakujący i trzymający w napięciu. Obecna wersja Koszmaru z ulicy wiązów z 2010 r. jest nieudaną wersją oryginału.

Dom chłopców (House of Boys) w kinach

Od 18 marca 2011 roku dystrybutor kinowy Tongariro Releasing, we współpracy z Kampanią Przeciw Homofobii, organizuje kinowe pokazy filmu "Dom Chłopców"."Dom chłopców" to opowiedziana z pasją, dramatyczna historia Franka, 18-letniego licealisty z Luksemburga, który wiedziony chęcią przygód, łatwego życia i całonocnej zabawy ucieka do Amsterdamu. Zatrudnia się w klubie ze striptizem. Trafia na niekończącą się imprezę z doskonałą muzyką, dużą ilością alkoholu, namiętnego tańca i seksu.

Akcja rozgrywa się w roku 1984 i dokumentuje ciemną kartę początków epidemii AIDS, w taki sposób, by przerażające obrazy obudziły odbiorców i stały się sygnałem alarmowym dla obecnych pokoleń.

"Mów o tym" to hasło propagowane przez Billa Clintona, Kofiego Annana i innych,którzy przemawiali dla UNAIDS, pragnąc tym samym przekazać, że walka z AIDS wciąż nie jest wygrana. Można się przyczynić do lepszej prewencji na różne sposoby, ale faktem jest, że od chwili pojawienia się tego hasła, światowa kinematografia zapomniała o AIDS. Ludzie nie chcą myśleć o tym, że jest to choroba śmiertelna.

Tongariro Relesing postanowiło sprowadzić ten film do Polski między innymi dlatego, że w naszym kraju podobnie jak w krajach Zachodu w debacie publicznej temat HIV i AIDS stały się zjawiskiem oswojonym, nie budzącym już emocji, a w świadomości zbiorowej w pewnym sensie załatwionym. Film powstał w roku 2009 i właśnie przez pokazanie mrocznych początków epidemii, ale i jej dalszego rozwoju (w napisach końcowych ),przywraca temat z całą jego bolesną i przerażającą aktualnością, której nie można ignorować

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

sentyment do starych filmowych hitów

Czy do kina idziesz tylko po to aby zobaczyć nowe efekty czy aby się rozerwać, czy aby przeżyć przygodę lub uciec od szarej rzeczywistości dnia codziennego, albo może dla ostatniej roli swojego ulubionego aktora czy aktorki, uważam że wiele osób idzie do kina aby się trochę rozerwać i uciec od szarości dnia codziennego, wiadomo też że dzisiejsze kino jest dla efektów i widowiska, które przyciągają widownie jest też wiele filmów psychologicznych obyczajowych nawet takie, które wyciskają łzy z oczu ale nie są akceptowane przez szeroką widownie gdyż nie są widowiskowe, jak "awatar" czy "gwiezdne wojny", Obcy itp obecnie filmy wartościowe pod względem wartości jakie narzuca nam obecne życie oraz jego psychologia.powinny być oglądane w kinach kameralnych których jest jak na lekarstwo bądź w domu w otoczeniu rodziny przyjaciół.

Indiana Jones
oglądnąłem ostatnio całą serie 4 części i powiem wam z łezką w oku że filmy te ciągle wzbudzają mój sentyment filmy o Indy się nie zestarzały jest to świetne kino przygodowe które zawsze będzie oglądane przez młodsze pokolenia,a nasze pokolenie które praktycznie wychowało się filmach S.Spielberga i G. Lukasa zawsze będzie z sympatią oglądać te stare jak na ówczesne kino filmy jestem pewien że reżyserzy tych filmów pójdą z duchem czasu i przerobią je na filmy 3D aby przyciągnąć rzesze młodzieży do kina.

Wyświechtany frazes, że dobre filmy się nie starzeją okazał się prawdziwy. Ponad 30 lat po premierze filmu „Obcy – 8 pasażer Nostromo” oglądałem ten film z ogromną przyjemnością. To jest świetne kino, w chwili obecnej tak samo młode, jak w momencie powstania.
Jeżeli ktoś nie widział, to oczywiście – musi zobaczyć. Nawet jeżeli nie przepada za science fiction. „Obcy” jest dziełem na tyle udanym, że zadowoli każdego kinomaniaka. W 2002 roku Biblioteka Kongresu USA zdecydowała się włączyć ten tytuł w zbiór dziedzictwa narodowego i objąć szczególną ochroną. Całkiem nieźle jak na historię o potworach i statkach kosmicznych.
Bez spłycania i bez pogłębiania, „Obcy” to niesamowity film grozy osadzony w estetyce sf. Takiej dawki tak świetnie stopniowanego napięcia dawno nie otrzymałem. Tym bardziej, że współczesne kino do absurdu doprowadziło zasadę Hitchcocka i historia musi się zaczynać zniszczeniem świata, a później napięcie rośnie. W „8 pasażerze Nostromo” znajdziemy głębię stopniowo budowanego nastroju. Na początku jest nudno, nic specjalnego się nie dzieje, nie wiadomo nawet kto tu jest głównym bohaterem. Rutyna codzienności na kosmicznym holowniku powracającym z długiej wyprawy.
Klimat jest budowany bez pośpiechu, narasta jak złowrogi warkot, jak coraz dłuższy cień kładący się na otoczeniu. Oglądając to miałem wrażenie, iż współczesnym twórcom brak odwagi na zrobienie czegoś takiego. Są niewolnikami kapitału. Dynamikę fabuły konstruują zgodnie z zaleceniami marketingowców. Opowiadane przez nich historie bywają dobre, a nawet bardzo dobre, jednak cechuje je jednostajność, wpisana w ich strukturę jednolitość.
W „Obcym” widz ma mnóstwo czasu, żeby oswoić się z otoczeniem. Co jest tym bardziej istotne, że jest ono mistrzowsko zaprojektowane. Sam wygląd wnętrz wzbudza niepokój, zapowiada coś złego. Obcy, wypoczwarzony wprost z wyobraźni , jest monstrum, które dopełnia tego obrazu.
Gdzieś tam, w zimnej, bezlitosnej otchłani rozegrał się koszmar. Upływ czasu nic nie zmienił – historia jest tak samo przerażająca, jak w 1979.

magia telewizji czy kina

Czy zrezygnowałbyś z oglądania telewizji przez resztę życia w zamian za milion dolarów? Rzecz ciekawa, że jedna czwarta Amerykanów nie byłaby skłonna się na to zdecydować. Natomiast inni wyrazili gotowość rozstania się z telewizją w zamian za jedyne dwadzieścia pięć tysięcy dolarów. Większość ludzi uznała, iż spędza mniej czasu przed telewizorem niż dwa lata temu, ale zaledwie jedna osoba na osiem przyznała się do wyrzutów sumienia z powodu nadmiernego przesiadywania przed szklanym ekranem.

Na jaki film wybrałbyś się do kina jeżeli wyjście z domowych pieleszy z przed ekranu tv i wyjście na dwór gdy leje i jest zimno.

Jaki musi być dobry horror czy taki gdzie krew leje się strumieniami jak choćby w filmach Tarantino, czy film bez nadzwyczajnych efektów ale trzymający do ostatniej chwili widza w napięciu. jak chociażby filmy Alfreda Hitchcocka